Chwaliłam się ostatnio jak to mąż mnie miło zaskoczył, jaki pomocny itp itd...
Wczorajszy dzień, a raczej popołudnie też się tak zapowiadało. Mąż obiecał pozmywać po obiadku, na desce do prasowania zobaczył małą stertkę, powiedział że poprasuje. Ja byłam zmęczona bardzo, to nawet przy obiadku pomógł coś w garnkach pomieszać i nie musiałam go nawet o to prosić.
Popołudnie upływało w super miłej atmosferze, po obiadku wspólny odpoczynek na kanapie w poszukiwaniu czegoś w tv, ale jak zwykle nic nie było mąż zmęczony po pracy, standardowo mówi, że się zdrzemnie, żeby obudzić za pół godz to zdąży pozmywać i poprasować, bo wieczorem umówił się z kolegami, że pograją, więc obiecał im, że będzie przed kompem. Pomyślałam, że drugi dzień z rzędu, znowu!Ale w sumie skoro ma zrobić co obiecał, to chwila relaksu też mu się należy.
Po 30 min budzę męża, wstał prawie po godzinie. Kawka i od razu do komputera. Ja przypominam, że miał coś zrobić, on wie, jeszcze zdąży. Pół godz do umówionego wirtualnego spotkania z kolegami-on już gra i gada z chłopakami.Ja znowu przypominam, że miał coś zrobić. On odpowiada, że wie, że zrobi.
Efekt?Z kolegami zaczął grać prawie godzinie wcześniej niż się umówili, prasowanie nadal leży, o dziwo jest pozmywane. Mąż pozmywał dziś przed pracą, bo jak wstałam jeszcze wszystkie rzeczy na suszarce były mokre...
I szlak mnie trafił!Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy i mąż się martwił, że jestem zmęczona, pytał czy już więcej pomaga, bo się stara czy jestem zadowolona itp.Ja go pochwaliłam. A tu znowu krok do tyłu co z tego, że pozmywał, ale innych rzeczy już nie zrobił, a obiecał Może myśli, że jak zrobi coś częściowo, to nie będę zła, bo lepiej że zrobił cokolwiek niż nic?
Miałam już pomysł, żeby pochować rutery,kable do netu, mikrofon itp, żeby nie mógł grać, za karę, ale dlaczego, mam też karać siebie brakiem dostępu do sieci?Ręce opadają i brak mi już pomysłów mam już dość gniewania się, pokazywania jak mi psuje humor i tłumaczenia, że jestem zmęczona. Po prostu opadają mi ręce i tylko płakać się chce. Boję się pomyśleć co będzie działo się w domu jak wrócę ze szpitala i to mąż będzie musiał pozajmować się domem. Przygotowywałam go na to odkąd dowiedziałam się o ciąży, ale widać te kilka miesięcy nie wystarczyło