Mama-to najcudowniejsze słowo jakie słyszę. Odkąd sama jestem mamą wiele się zmieniło.Pomimo, że synuś jest ze mną dopiero 6 tygodni, a w sumie to nawet już w szpitalu jak się urodził czuję się mamą pełną parą. Nie tylko z powodu wstawania w nocy, obowiązku,karmienia,zmieniania pieluch. Sam fakt, że synuś jest, leży gdzieś w pobliżu, macha rączkami i patrzy na mnie sprawia, że czuję się w pełni odpowiedzialna za niego, kocham go i się o niego troszczę i drżę, gdy nie wszystko idzie tak jak trzeba.
Już wiem jak się czuje mama, jak jej dziecku coś się dzieje. Pierwsze takie chwile przeżyłam, gdy dowiedziałam się że mój nowonarodozny synek ma infekcję i musimy dłużej zostać w szpitalu.
Teraz martwię się NOP. Nie przypuszczałam, że ze szczepieniami może być coś nie tak, poza temperaturą, marudzeniem,obrzękami, czyli tymi standardowymi objawami. Znaczy się, wiedziałam, że jak po każdym leku reakcja organizmu jest różna, ale nie spodziewałam się, że te rzadkie przypadki dosięgną i moje bezbronne maleństwo. Niby wszystko pięknie,ładnie, maluch się rozwija,uśmiecha,zaczyna gaworzyć, a tu nagle okazuje się, że coś jest nie tak, że potrzebna wizyta u specjalisty, dodatkowe badania. Mama siedzi wtedy jak na szpilkach i zastanawia się czemu ten czas tak wolno płynie, dlaczego te wyniki badań będą dopiero jutro?
Wolę sobie nei wyobrażać co przeżywają mamy, których dzieci zagrożone są jeszcze poważniejszymi chorobami...