Blog jest czymś zupełnie nowym w mojej działalności. Czymś, co ma spełniać rolę publicznego pamiętnika.
Ale czy koniecznie?
Rozpocznę może od tego, że cały czas uczymy się czegoś nowego, a jednak moja mama ostatnio stwierdziła oglądając zdjęcia
z chrzcin mojego Syna, że wszystko już się odbyło. Dość filozoficzne podejście do sprawy. Wszystko jest jak "Deja vu".
Koncepcja, ciąża, przygotowanie do porodu, poród, okres macierzyństwa i połóg.
Urodziłam swoje pierwsze dziecko. Nie powiem, bo każdy z etapów, które wymienione zostały powyżej traktowałam,
jako swoisty sprawdzian swoich umiejętności oraz wiedzy. Widziałam w swoim średniodługim życiu tyle ciążowych brzuszków, że uważałam, iż mam odpowiednią wiedzę. Tyle alternatyw do wykorzystania. Okazało się, że w moim przypadku niewiele pomogły. Ciąża była czymś w rodzaju snu. Zorientowałam się w 4 tygodniu, bo moje miesiączki były bardzo regularne wręcz, co do godziny (z mózgu przynajmniej przysadka spisywała się jak należ...
[ dalej ]