Na dziś mam wyznaczony termin, ale póki co cisza. Naszemu bąbelkowi nie spieszy się chyba na ten świat. Choć trudno mu się dziwić, wystarczy posłuchać wiadomości...
Dziś mam też wizytę u gina, zobaczymy co słychać u maleństwa i jestem ogólnie ciekawa co powie.
Maluszek ruchliwy jak zawsze. Do wczesnego popołudnia ostatnio spędza czas dość leniwie, przeciągając się i lekko kołysząc. Za to do wczesnego wieczora daje takiego czadu, że wysiedzieć się nie da! Nie daje mamie pospędzać ostatnich wolnych chwil przed komputerkiem, wierci się jak chodzę. Jedynie jak leżę da się wytrzymać te radosne podskoki. Nie jest też tak, że wtedy robi się spokojny,chyba po prostu rzadziej uderza w moje organy i po prostu mniej boli.
Chodzić i siedzieć coraz trudniej, ale za to nie narzekam na większe problemy ze snem O tyle dobrze, że mogę trochę naładować akumulatory przed narodzinami. Bardzo współczuje przyszłym mamom, które maja problem z wysypianiem sie juz przed narodzinami dziecka, bo później jak wiadomo tego nie odeśpią. Ale dziewczyny trzymam kciuki, żebyście dały radę!
Najgorsze jest to czekanie. Może to kwestia samej cierpliwości, na pewno po części chęć przytulenia i zobaczenia swojego maleństwa ale też chęć, żeby mieć już to za sobą.
Dzisiejszy dzień się dopiero zaczyna, zobaczymy co przyniesie dalsza jego część