Dnia owego, to jest 04.04.2014 postanowiłam sprawić Lubomirowi pyszny obiad. Od babci mojej dowiedziałam się, jakoby na każdą obstrukcję i problem iście jelitowy pomóc mógł żur, ale tylko domowy.
Mieścina, w której prowadzę swój żywot do nazbyt zasobnych w naturalne produkty nie należy, choć o dziwo przez mieszkańców miasta sąsiadującego zwana jest wiochą. Przyznać muszę, że do dnia dzisiejszego gdzieniegdzie kury
przy Urzędzie Miejskim spotkać można a i jakąś krową pogardzić się nie da. O zapachu wieprzowego obornika nie wspomnę.
W każdym bądź razie powracając do tematu postanowiłam zakisić żur, zrobić jogurt naturalny i może jakiś chleb upichcić. W końcu etykieta powiatowców zobowiązuje:)
Ubrałam Syna, włożyłam do chusty i cisnę na zakupy w poszukiwaniu mąki żytniej, kaszy kukurydzianej. Dawid ululany
do snu szybkimi krokami po wejściu do sklepu zaczyna płakać w niebogłosy. Szybki rzut okiem na półkę, czy czasem nie obaczym wyżej wymienionych produktów (zaliwżdy wiarę...
[ dalej ]