Będąc wczoraj z Frankiem u pediatry z powodu kaszlu, dopiero w domu zorientowałam się, że lekarka przepisała mojemu 2mc dziecku ANTYBIOTYK! Wiem, moja wina, bo powinnam się dokładnie dopytać, jakie lekarstwo jest na recepcie...ale prawda jest taka, że jak usłyszałam, że mały ma w płuckach czysto i jest w stanie dobry, to jak najszybciej chciałam się znaleźć z dwójką chorych dzieci w domu...Dopiero tam mnie olśniło, że mam Frankowi podać antybiotyk i zamarłam...no bo jak to??!! Lekarka go tylko osłuchała, nie zajrzała mu nawet do gardełka, więc na jakiej podstawie zapisała antybiotyk! a mały nawet podczas wizyty nie zakaszlał...Przecież antybiotyk podaje się podczas bakteryjnego zakażenia, a nie wirusowego, więc skąd ona wiedziała co mu jest, na oko??!! No ludzie!! Widocznie teraz podaje się tak silne lekarstwo na zapas?!
Wściekła jestem strasznie, nie tylko na tą lekarke ale i na siebie...Zważywszy na to, że tak naprawdę mały nie ma jeszcze wykszlałconego w pełni układu odpornościowego, ...
[ dalej ]