Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
No u mnie w rodzinie to większość już do pierwszego głosowania nie poszło a teraz to i ta reszta się wykruszyła, ja tam powiedziałam, że po prostu nie mam wyboru, żaden mi na mniejsze zło nie pasuje i choć staram się podjąć decyzję to nie potrafię iść z czystym sumieniem i postawić krzyżyka przy którymś, obowiązek obywatelski spełnić mogę iść, po prostu oddać głos nieważny.
No właśnie więc co za różnica włóczyć się gdzieś i oddać głos nieważny czy siedzieć spokojnie w domu. Nie mogę postawić krzyżyka przy którymś z tych nazwisk, bo po prostu nie mogę chyba, że Pan Ko. mnie jeszcze do siebie przekona, a raczej do swojego programu wyborczego i programu jego partii.
Chcę jeszcze dodać, że po przeanalizowaniu programów obu panów stwierdziłam, że żaden z nich nie przemawia do mnie jako do młodej osoby, bo jakich zmian mogą chcieć chłopy na 50 -60 lat, to tak jakbym kazała dzisiaj mojemu ojcu świat zmieniać. W pierwszej turze głosowałam za młodym bo młody to jeszcze może chciałby się pokazać, coś zrobić, coś zmienić a tym po co im zmiany skoro oni już zaistnieli ciągle się mówi o tym który z nich zrobił coś dobrze, a który źle a który nic nie zrobił, robi czy będzie robił. A tak naprawdę chodzi o jedno.
Młodym też nie brakuje determinacji do osiągnięcia władzy. W tym wypadku istotne jest doświadczenie polityczne, gdyż urząd prezydenta jest bardzo poważną i odpowiedzialną funkcją.Tutaj na eksperymenty nie powinno być miejsca.
No tak, ale jak dla mnie żaden z tych dwóch kandydatów nie pasuje na prezydenta właśnie ze względu na ich doświadczenia polityczne oraz ich przeszłość polityczną jak i ze względu na ich wpadki polityczne, na ich zachowania polityczne oraz właśnie ze względu, że urząd prezydenta jest odpowiedzialnym stanowiskiem, a mnie żaden z tych Panów do odpowiedzialności za godne reprezentowanie kraju oraz do dobrego rządzenia państwem niestety nie przekonał. Jako do ludzi nie mam do nich nic, ale jako politycy nie przekonują mnie, że któryś z nich powinien być tym prezydentem. To tylko moje oczywiście zdanie bo ja mam taki pogląd nikogo nie obrażając oczywiście.
W pierwszej turze akurat głosowałam, zagłoswoałam dumna zoddania głosuna tego kogo chciałam. A w drugiej hm czyż można się zmuszać na oddanie głosu na kogoś na kogo się go nie chce oddać? Niektórzy twierdzą, że głosowanie powinno być obowiązkowe tzn. że każdy bez wyjątku uprawniony powinien iść głosować, ale czy to nazywać mogło by się wolnym wyborem? Dla mnie wo becnej sytuacji wolnym wyborem jest chyba nie pójść na żadnego, ale jeszcze się nie zarzekam do niedzieli dużo czasu może jeszcze coś, ktoś lub sam jeden z kandydatów przekona mnie, że warto iść i zagłosować.
Obowiązkowe głosowanie przeżywano w PRL-u. Dzisiaj jest demokracja i tylko ode mnie zależy, czy pójdę, czy nie. Jeśli nie odpowiada mi nikt i nie wybieram lepszego zła to nie idę. Ja osobiście czuję się w obowiązku iść, choć żaden z tych kandydatów w 100% mnie nie przekonał.