My w czwartek wybraliśmy się na "Obławę". Film według mnie godny polecenia, może trochę brutalny, ale opisuje czasy wojny więc myślę, że nie da się go przedstawić łagodnie, a gdyby pozbawić go tej brutalności to byłby po prostu mało wiarygodny. W jednej z recenzji, które czytałam ktoś porównał ten film do "Bękartów wojny" Quentina Tarantino i muszę przyznać, że porównanie było trafne. Ostatnimi czasy straciłam już wiarę w polską kinematografię, wydawało mi się w pewnym momencie, że Polacy potrafią robić już tylko denne komedie romantyczne na jedno kopyto, a im większa promocja tym mniej się opłaca iść do kina, ale jednak ten obraz utraconą wiarę we mnie przywrócił. Oby więcej takich filmów.
PS. I muszę zwrócić honor Weronice Rosati. Myślałam o niej mało pochlebnie i jej udział w "Obławie" był argumentem przeciw pójściu do kina, ale zostałam miło zaskoczona. Dziewczyna naprawdę ma dryg i talent, tylko chyba zaczęła swoją karierę z niewłaściwej strony i dlatego jest tak mało poważnie traktowana, w sensie bardziej jako celebrytka niż aktorka, ale może akurat to się zmieni.