Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
My powiedzieliśmy na naszym weselu. Było to przyjęcie dla 20 osób, wszyscy młodzi wiedzieli, tylko rodzice, dziadkowie i chrzestni nie. Była to mega niespodzianka dla nich i kolejna rzecz do uczczenia
Zrobiłam dobry obiad, przygotowałam deser, ale moim rodzicom coś wypadło, więc nie byli w stanie przyjść. Kilka dni później przyszłam z narzeczonym do rodziców na obiad, który wypadał w Niedzielę Wielkanocną. Zbieramy się w sobie, by podzielić się nowiną, gdy słychać chłopaka od mojej młodszej siostry. "Pani Basiu ( moja mama) wiem, jak pomóc Kaśce w tej sytuacji?! (sytuacja była dość nieciekawa z perspektywy ekonomicznej. Pół roku starań o bobasa, gdy miałam pracę zakończyło się pomyślnie w momencie, gdy zostałam "zredukowana etatowo")". Za sekundę mama pyta, "ale jakiej sytuacji?". Mamo jestem w ciąży. Wtedy nastała chyba jedna z dłuższych chwil, a co najzabawniejsze chłopak mojej siostry zrobił się czerwony, bo myślał, że moi rodzice już wiedzą, iż zostaną dziadkami:D
My jeszcze nie powiedzieliśmy moim teściom i dziadkom o ciąży. Jedynie moja mama wie, bo ona rejestrowała mnie do lekarza (tak przypadkiem sama szła i na rękę mi było, by osobiście z moją lekarką porozmawiała). Jak to zrobimy? Zapewne podczas niedzielnego obiadu, bez kubków, bucików czy zdjęć uSG.
No i fajnie tak przy rodzinnym obiadku Ja nie jestem za zbyt wcześniejszym mówieniem o ciąży, bo do trzeciego miesiąca wszystko się może zdarzyć i potem trzeba to odkręcać....Nigdy nikomu tego nie życzę, ja również nie byłam w takiej sytuacji, ale moje trzy koleżanki tak, to jest przykre, ale co zrobić, takie jest życie. Ja powiedziałam wszystkim właśnie po 3-cim miesiącu, przestraszyłam się, bo moja koleżanka zaszła w ciąże w tym samym okresie i w USG wyszło jej, że płód jest martwy i bałam się, ze u mnie będzie podobnie i poczekałam trochę. To jest oczywiście moje zdanie, każdy mówi kiedy uważa
Wszystko zaczęło się niewinnie. Niby przeziębienie, niby grypa żołądkowa, źle się czułam, lecz nadejście miesiączki zaczęło się przeciągać. Już wiedziałam... Po zrobieniu 2 testów czułam co się szykuje. Byłam w takim szoku że nie wiedziałam co mam myśleć, na szczęście mój narzeczony (obecny mąż) bardzo szybko mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze. Nie mogłam powstrzymać łez, a bo to nowa praca, nowe mieszkanie... Wtedy praca była dla mnie najważniejsza. Byłam załamana. Razem z mężem poradziliśmy się jego starszej siostry jak mamy powiedzieć teściowej że rodzina się powiększy. Kazała zaczekać aż będziemy mieli pewność potwierdzoną od lekarza. Przez kilka dni byłam wymęczona psychicznie i fizycznie, chociaż nic tak naprawdę mi nie dolegało. Pewnego słonecznego dnia siedząc na tarasie z rodzinką, młodsza siostra męża zapytała co ja taka blada. Zaśmiała się i powiedziała "co w ciąży jesteś?". Oczywiście zaprzeczyłam. Ale później poszłyśmy pojeździć rowerem. A tam gadka szmatka o tym jak ludzie szykują się do lata i odchudzają.. W pewnym momencie powiedziałam, że ja już nie mam co się odchudzać.. bo jestem w ciąży. O mało co nie spadła z roweru i zaraz mnie wyściskała. Po chwili dojechał mąż i też został wyściskany, nie wiedząc że powiedziałam co jest na rzeczy 8 maja 2013r. o godzinie 20, jak udaliśmy się razem z mężem do lekarza i zobaczyłam tą małą fasolke nie mogłam posiadać się z radości. Wszystko inne zeszło na boczny tor. Tego samego dnia o godzinie po 22 wróciliśmy do domu. Odebraliśmy jeszcze z pracy szwagierkę i razem weszliśmy do domu. Teściowa siedziała na kanapie i malowała paznokcie. Staliśmy przez chwilę w drzwiach do pokoju i nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Po chwili szwagierka powiedziała, że rodzina się powiększy, bo my zamarliśmy. Ona tylko się uśmiechnęła i myślała że to jej starsza córka spodziewa się drugiego dziecka. Ale za chwilę wyjaśniliśmy, że to jej syn i ja będziemy mieli dziecko. Nagle polały się łzy. Wszyscy usiedliśmy, mąż nalał czerwone wino do kieliszków, a po chwili teściowa zaczęła z garderoby wyciągać maleńkie ciuszki 2 dni później wizyta u moich rodziców i powtórka z rozrywki. I znów łzy i szczęście. To szczęście i wyczekiwanie trwa do dzisiaj. A jak okazało się, że ma być dziewczynka to obie babcie do teraz nie mogą się doczekać. Nasza mała córunia ma się urodzić 7 stycznia 2014r. Zostało niecałe 7 tygodni, a szał przygotowań ciągnie się już dość długo. Wszyscy czekają z niecierpliwością i mówią że to będą najlepsze święta pod słońcem
My już też jesteśmy po obwieszczaniu dobrej nowiny. Tym razem nie zwlekaliśmy tak długo, choć gdyby to tylko ode mnie zależało, to doczekałabym do nadchodzącej niedzieli. Dlaczego? Bo marzyła mi się niespodzianka na 50-lecie małżeństwa dziadków mojego męża. No ale że się chłop uparł i zażyczył sobie powiedzieć wcześniej, to nie było wyjścia
Specjalnie na te okazje przygotowałam koszulkę z obrazkiem. Własnoręcznie za pomocą markera narysowałam bociana z workiem-bombką
SAM_4467.JPG (188.83 KiB) Przeglądane 4638 razy
W odpowiednim momencie zdjęłam marynarkę obwieszczając, że mam małą niespodziankę. W taki właśnie sposób dowiedzieli się teściowie i jedni dziadkowie.
Drudzy dziadkowie raczej nie wiedzą, o ile teściowa się nie wygadała. Zamierzamy im powiedzieć albo przy jednym z niedzielnych obiadów, albo już na święta
Ja zaszłam w ciąże 10 października 2012r. a swoim rodzicą i rodzeństwu powiedzeliśmy o tym dopiero na wigilię. Jest to cudowny dzień, więc również chcieliśmy, zeby i nasza niespodzianka się udała i była cudowna. Wszyscy byli zadowoleni i gratulowali nam. Teraz cieszą się z kochanej wnuczki.