Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
moje walentynki hmmmmm maz w pracy nawet zapomnial ze jest taki dzien mamy teraz tyle problemow ze nie wglowie jest nam myslenie o dniu zakochanych dostalam calusa i poszedl na nocke do pracy a ja z redsem do lozka
Ci, którzy gubią skrzydła, noszą pawie piórka w dupie.
Ja byłam w kinie z moim mężczyzną, a dzieci zostały z babcią. Po kinie poszliśmy coś zjeść, także było inaczej niż zwykle. Spędziliśmy miłe chwile, zupełnie jak dawniej. Moim zdaniem takie święta chociaż zmuszają nas do tego, żeby zrobić coś innego niż zwykle, także są jak najbardziej potrzebne. Mimo że w sumie Walentynki powinny być codziennie, tak, żebyśmy codziennie mówili sobie "Kocham Cię" i byli dla siebie mili. No ale z drugiej strony nie byłoby tej odskoczni od codzienności. Także chyba tak jest dobrze.
a u mnie Walentynki wyszły w domu, bez większych fajerwerków, zrobiłam pizzę i czekałam na męża, który, jak się okazało, musiał zostać dłużej w pracy w efekcie końcowym pizza była na kolację, a nie na obiad, mój żołądek do tego czasu skurczył sie do rozmiaru orzeszka, co skończyło się tym, że bardzo bolał mnie brzuch i pol nocy nie spałam, a rano musiałam poprzytulać się z kibelkiem :/ od męża dostałam czekoladę i ku jego rozpaczy, powiedziałam, że moja faza na czekoladę minęła bezpowrotnie, to się biedak załamał, za to dziś ma co szamać i po kawałku wyjada