Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
mnje również wyszło w badaniu że mam tego paciorkowca...załamana jestem strasznie. choć tak sobie z mężem myślimy, że może w pierwszej ciąży 4lata temu też go miałam, ale o nim nie wiedziałam, a synek urodził się zdrowy. odbierając wyniki zadz do mojego gin, bo wizytę mam 30go, alemnie uspokajał i mówił że antybiotyk dopiero podczas porodu. Dobrze, że poruszacie tutaj ten temat, bo przynajmniej będę wiedziała, że trzeba przypominać o tym podczas porodu...
Spokojnie, będzie dobrze, ja też się bardzo przestraszyłam i oczywiście jak większość z nas przejrzałam internet i informacje o tym paciorkowcu i przerażenie było jeszcze większe. Nie ma co panikować i tak jak już pisałam mówcie pielęgniarkom, położnym lekarzowi że macie paciorkowca, dostaniecie antybiotyk i wszystko będzie dobrze. Jak się jeszcze dopytywałam czy na pewno przed samym porodem dostałam antybiotyk i czy moje dziecko też go dostało, jak mi powiedzieli, że tak to już byłam spokojna. Antybiotyk jest ważny, bo jednak sam paciorkowiec jest groźny dla dziecka jakby np napiło się trochę wód płodowych. Może być wszystko ok i bez komplikacji, ale jakby coś się działo to jednak antybiotyk ratuje przed innymi chorobami.
jak pisałam wcześniej u mnie również wykryto tą bakterie. jak tylko zgłosiłam się do szpitala z powodu skurczy, podano mi pierwszą dawkę antybiotyku. po 4godz kolejną, ponieważ wody jeszcze nie odeszły. po urodzeniu dziecka na szczęście nie trzeba było nic mu podawać, ponieważ ja otrzymałam antybiotyk w odpowiednim czasie. syn urodził się zdrowy z kolei na sali poporodowej leżała kobieta, która nie miała pojęcia co to jest ten GBS i zapobiegawczo podczas porodu również podali jej antybiotyk. Jednak od jego podania nie minęły 4godz, więc potem badano maleństwo pod kątem zagrożenia
Pamiętam, ze mój synek dostał antybiotyk, ale w sumie nie wiem dlaczego. Jak pojechałam do szpitala to było ok 4-5 rano, o paciorkowcu mówiłam od razu i dostałam antybiotyk. Wody mi nie odeszły wiec mnie przekuli, były na szczęście przezroczyste, ale niedługo potem, bo w południe miałam cesarkę, więc może dlatego maluszek dostał, pewnie nie zdążyli mi podac tej drugiej dawki.
a u mnie nic mi nie podali pomimo, że wiedzieli o paciorkowcu a przed porodem byłam w szpitalu cztery dni. Byłam tym zdenerowowana, bo po porodzie mała miała podwyższone CRP ale nie wiem czy od tego, bo tez jej nic nie podali tylko obserwowali czy organizm zwalczy infekcje.
Wcale Ci się nie dziwie, że sie bałaś i byłam zdenerwowana, też bym była. Jak mi podali antybiotyk to się uspokoiłam. Ale to dziwne, ze Ci go nie podali a może było już za późno? ile czasu czekałaś na poród?
Wszystko możliwe, dlatego powtarzam po raz kolejny, trzeba "krzyczeć krzyczeć, krzyczeć" każdemu i kilka razy, że ma się bakterię, tak jak mi poradziła moja Pani ginekolog. Lekarz to też człowiek i może mu się zapomnieć, tak samo pielęgniarkom, położnym, to tylko ludzie, którzy czasami pracują po kilkanaście godzin. Jeśli chodzi o szpital, o ciążę, to nie myślmy, ze lekarze będą pamiętali o wszystkich pacjentach, co komu podać, co komu dolega, owszem jest karta, są dane gdzie jest wszystko napisane, ale czasami ciąża przebiega szybciej niż się spodziewali, trzeba działać, dlatego warto powiedzieć, przypomnieć się.