Hejka,
piszę ten wątek bo takiego nie znalazłam na forum. A więc byłam wczoraj na wizycie u mojej ginekolog i okazało się że mam podwyższony hormon tsh. Ginekolog na mnie naskoczyła że jak ja mogłam nie wiedzieć że mam niedoczynność tarczycy (jasne każdy ciągle sprawdza sobie tsh) i teraz urodzę głupie dziecko Byłam tak wystraszona że myślałam że będę przy niej płakać. Dała mi skierowanie do endokrynologa i powiedziała że dziecko może mieć wadę mózgu. Oczywiście ja zaraz pobiegłam do endokrynologa prywatnie żeby wszystko sprawdzić. Okazało się że nie mam żadnych guzków, hormon tarczycy mam ale trzeba go unormować i tyle. Lekarz powiedział że żadnego niedorozwoju nie będzie. Chciałam was zapytać czy którakolwiek z was miała podobną sytuację? Endokrynolog trochę mnie uspokoił, cieszę się że zaraz do niego pognałam bo głupia ginekolog tylko niepotrzebnie mi nagadała i się zdenerwowałam. Spotykacie się czasem z takimi lekarzami którzy tylko niepotrzebnie was denerwują? Pozdrawiam