Kiedyś ten czas nadejść musiał. Pomyślałam sobie: "Dlaczego nie dziś?" i tak też Marysia zaliczyła drzemkę bez smoka. No dobra, połowę drzemki, bo obudził ją telefon, po którym usnąć mogła tylko z 'gumą'. Wieczorem, gdy córa była już po kąpieli, a ja szykowałam jej mleko, smok został schowany, by nie kusił widokiem. Mąż się trochę powściekał, że dziecię marudne, a uspokajacz szybko załatwiłby sprawę, ale byłam nieugięta. Nie chciałam późniejszego płaczu, bo M. nie dostała smoka z powrotem zaraz po jedzeniu.
Nocne zasypianie było dość długie i ciężkie dla córki, ale muszę ją pochwalić. Była dzielna, bo nie płakała, tylko wierciła się i ruszała ustami w poszukiwaniu smoczka. Trochę boję się samej nocki i nie ukrywam, że przygotowałam 'ssaka' w razie kryzysu. Niemniej jednak będę starała się jemu zapobiec. W końcu ma już półtora roku i to najwyższa pora, by zrezygnować z ciumkania. A niestety Smoczysław to jej druga miłość... Tak więc trzymajcie za nas kciuki, bo zdaje się, że ...
[ dalej ]