Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce. |
|
dapadło nas...No i dopadło nas...choróbsko. Stąd zmiana koloru czcionki by było nieco inaczej. A teraz o choróbsku. Mąż nauczyciel często był "pociągający" ale zawsze się kurował na własną rękę i wychodził nią obronną (ręką ) My też się trzymałyśmy ale nagle córka zaczęła kichać, coś była za ciepła i marudna ale pomyślałam...ot ząbkowanie. Niestety, los sprawił, że z nosa pociekło...a i ja zaczęłam kichać 10 razy na godzinę. Dosłownie, 10 razy na godzinę.No i obie prychające, smarkajace z bolącym gardłem walczymy by się nie położyć. Córka to w ogóle o leżeniu można zapomnieć, a ja bym się chętnie w sumie położyła bo dawno dłużej nie spałam. Mała zabkuje i wstaje po 5-6 razy w nocy ale dam radę. Kiedy mąż mnie pyta skąd biorę siły to odpowiadam, że przecież nie ma mnie kto zastąpić. A tak naprawdę miłość kryje się w sercu. To ona dodaje sił i radości z opieki nad córką. To taki wielki dar...dziecko.
2 komentarzy Wyświetlono 293553 razy
Komentarzy
Re: dapadło nas...Zdrowia dziewczyny!
Re: dapadło nas...To minie nastka, mój brzdąc też praktycznie co chwila miał katar, kaszel, jednego dnia zdrowy a drugiego zasmarkany jak nie wiem co. Najgorsze były właśnie noce, bo nie mógł spać przez ten katar a kaszel go męczył. W przychodniu to byłam tak często że już nie musiałam się przedstawiać, ale jak to ja, wole pojechać o jeden raz za dużo niż coś przeoczyć.
2 replies • Strona 1 z 1
|
Zarejestrowani użytkownicy: Brak zalogowanych użytkowników