Bo w końcu czuję się jak kochanka. Zakaz zdjęto, z mężem się grzmocę i w końcu przypomniałam sobie co to seks. Nie to co ostatnio na patologii podczas wywiadu stażysta do mnie z tekstem, kiedy miałam ostatni stosunek. A ja, że nie pamiętam już, jak to się robi, a on mi datę każe podać Niestety, nawet i ta metoda nie okazała się do tej pory skuteczna na "wygnanie" Heleny z mojego brzucha. Przestałam więc starać się i po prostu rozkoszuję się tymi wszystkimi miłymi chwilami, które mogę zaliczać jeszcze przed połogiem.
Jutro w planach skok na Lidla wraz z mężem. Chcemy kupić Marysi piżamki letnie, bo nie ma nic w swoim rozmiarze. Potem zaliczam ostatnią (mam nadzieję) gimnastykę w szkole rodzenia i wizytę u ginki, która wystawi zapewne drugie skierowanie do szpitala. I, o ile do wtorku nic się samo nie wykluje, kładę się na patologię.
Heleno, grabisz sobie, dzieciaczku