Torba spakowana. Nareszcie odczuwam prawdziwą ulgę, bo w razie alarmu mogę spokojnie jechać do szpitala. Ubrania dla najmłodszej poprane i poprasowane. Torebka z ciuszkami na wypis też już gotowa. Mąż poinformowany co i jak, więc biedy nie będzie Tak sobie myślę, że gdyby nie fakt, że teraz dziecię najintensywniej rośnie, to mogłabym rodzić już dziś
Z ostatnich rzeczy porządkowych zostało nam ponownie skręcić łóżeczko, wyprać pokrowiec materaca oraz odświeżyć fotelik i gondolę. Ach racja, i jeszcze kocyki i ręczniczki. To zostawiłam na sam koniec, bo stwierdziłam, że nie pali się. Śpiworek do okrycia jest, wiec kocyki mogą ewentualnie zaczekać, gdybym nie wyrobiła się z ich ogarnięciem przed porodem.
A sama majówka minęła niewybitnie. Zamiast leżeć plackiem korzystałam z obecności męża w domu i zrobiłam co powyższe. Nie miałam już ochoty dłużej użerać się z deską do prasowania. Za to teraz chętnie wezmę się za odpoczywanie, by szczęśliwie dotrwać do końca!