Jeszcze nigdy wcześniej, jak po dzisiejszych warsztatach, nie byłam tak chętna, by nosić swoje dzieci w chuście. Słuchać o zaletach chustonoszenia, a samemu doświadczyć tego namiastki, to dwie różne sprawy. Ja byłam dziś tą szczęściarą, która fizycznie na sobie odczuła lekki przedsmak tego, co może być już za 2 miesiące.
Warsztaty bezpłatne, dlatego zorganizowałam opiekę nad Młodą i wzięłam męża ze sobą. By zobaczył, że chusty nie są złe, że dziecko czerpie z tego wiele korzyści, zresztą mama i tata również. Najważniejsze dla mnie jest to, że mąż nie uciekł i jednak z przyjemnością oglądał pokaz. Ogłaszam więc, że dla mojego mężczyzny jest jeszcze nadzieja!
A ja sama bardzo się cieszę, że dane mi było poznać na Akademii BM osobę, dzięki której w ogóle dowiedziałam się o tych warsztatach. Wprawdzie miałam w planach wziąć udział w płatnych zajęciach w szkole rodzenia, ale tu byłoby gorzej zgrać się z mężem ze względu na godzinę spotkań.
Samą naukę uważam za bardzo fachową. Teorii jako takiej dużo nie było, takie kompendium w pigułce. Wiadomo - najważniejsza jest praktyka. A chust i bobasów do ćwiczeń nie brakowało. Dało się zauważyć, że organizatorom, jak i samej prowadzącej, zależało, by zarazić chustonoszeniem jak największą liczbę osób. I słusznie. Mnie zdobyli od razu! Myślę, że posłucham męża i wybiorę się jeszcze na dodatkową praktykę w szkole rodzenia, by czuć się pewniej w czerwcu, gdy nasza Iskierka pojawi się na tym świecie. Na razie poćwiczyłam kieszonkę i jestem zachwycona.
Tak więc Kochanie, nic się nie martw, mamusia będzie ready