Modeli wychowywania jest tyle ile mam, a najwięcej na ten temat wiedzą ci co dzieci nie mają, albo mają je dorosłe... Prawie codziennie słyszę pytania "a nie jest jej zimno?", "nie jest głodna?". Czy slucham komentarzy - "niech płacze, ona wymusza", "nie pozwalaj jej na wszystko", "rozpuścisz ją".
Ale zacznę od początku... Jestem śwoadomą mamą, inteligentną osobą i ostatnią rzeczą której sobie życzę to skrzywdzić własne dziecko. Dlaczego, wiec wszyscy do okoła wiedzą lepiej czego aktulanie potrzebuje moje dziecko?
"Nie - dla zasady"
W moim domu są jasno wytyczone granice - co wolno, a czego nie. Wszystko co po za nie nie wykracza jest dozwolone. Bałagan w szufladach jest dozwolony, wyjmowanie rzeczy z szuflad jest dozwolone, rozwijanie worków śniadaniowych jest dozwolone, wyrzucanie zabawek z kosza jest dozwolone, chowanie zabawek po calym mieszkaniu jest dozwolone, itd. Bo, dlaczego niby miałoby być zabronione? Jest czasem bałagan, czasem mieszkanie wygląda jak po tornado. No i co z tego? Kiedyś te rzeczy wrócą na swoje miejsce, a do pokoi wróci harmonia, ale teraz nie jest nam to potrzebne. Szczęśliwe dzieciństwo nie zna pojęcia bałagan, a mama ma być mamą, a nie Panią do sprzątania. Za chwilę pozbieramy klamoty, ale teraz się bawimy, poznajemy świat i odkrywamy go razem. Nie uznaję zatem słowa "nie" dla zasady, bo w domu ma być czysto i tyle, bo kuchnia jest do gotowania, a salon do odpoczywania, a nie zabawy.
"Nie noś, bo rozpieścisz"
Kiedy dziecko płacze - podnoszę je, kiedy wyciąga ręce, nawet po tym jak nabroiło podnoszę je. Podnoszę zawsze kiedy jest potrzeba. Nosiłam kiedy była malutka, prawie zawsze była przy mnie. Wbrew temu co mówiły ciocie, babcie nauczyła się chodzić, jest otwarta i odważna, nikogo się nie boi. Bliskość mamy to potrzeba, a nie kaprys. Zaspakajanie potrzeb to norma, a nie rozpieszczanie.
"Niech popłacze - dobrze jej to zrobi"
Płacz dziecka to jedyna, na początku forma kontaktu ze światem. Jedyna możliwość by "powiedzieć" - "potrzebuję cię", "źle mi", "mam mokro", "chcę jeść". Dzieci nie płaczą nam na złość! Czasami ilość emocji, wrażeń jest dla dziecka zbyt duża i musi się wypłakać, ale nigdy w takiej sytuacji nie wolno zostawić dziecka samego. Sątechniki usypiania, gdzie zostawia się płaczące dziecko na określoną ilość czasu. Czego to uczy, co pokazuje? Że dziecko nie ma co na nas liczyć, że nie przyjdziemy kiedy ono tego potrzebuje, uczy samotności. Niemowlaki porzucone przez matki instynktownie nie płaczą, one czują że nie mają nikogo kogo mogłyby wezwać...
Jeżeli dziecko zna granice i są one dość szerokie, dające dużo swobody, a jednak nieprzekraczalne, nie będzie "wymuszać" płaczem każdej napotkanej rzeczy. Czasami oczywiście ma prawo, ale nie jest to "wymuszanie", a raczej próba poradzenia sobie z nowymi emocjami. Jestem też zdania, że czasem warto ustąpić, nie ulegać, a ustąpić. Każdy z nas przecież zna uczucie kiedy pragnie się czegoś tak bardzo mocno. Jaka jest radość udając się to osiągnąć i jaki żal kiedy jednak się nie uda. Uczmy dziecko takich emocji - tak dobrych, jak złych...
Cdn...