Strona 1 z 2

O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 29 kwi 2013, o 23:40
przez admin
Zacznę od tego, że kiedy nasze wnuczęta zostają z nami sam na sam, nie ma z nimi problemów. Są grzeczne. Toteż nie muszą być karane. Myślę, że bierze się to stąd, iż my – dziadkowie, niezwykle konsekwentnie przestrzegamy ustalonych reguł. W domach rodziców z konsekwencją bywa różnie. Młodzi ludzie żyją dziś w pośpiechu, na ogół są zmęczeni, niedospani. Sytuacja z zatrudnieniem jest, jaka jest, nie zna się dnia ani godziny, co też nie wpływa dobrze na poczucie bezpieczeństwa rodziców. To zapędzenie, zmęczenie, napięcie i niepewność przenoszą się na dzieci, którym nieraz ustępuje się „dla świętego spokoju”.

Więcej na http://www.bimbi.pl/o-przemocy-w-mojej-rodzinie.html

Zachęcamy do dyskusji.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 30 kwi 2013, o 12:53
przez KaśkaP
Mało kto się pewnie przyzna do tego, że daje dziecku klapsy, podziwiam. :) Jest Pani bardzo odważna, ale i temat jest bardzo ciekawy.

Tutaj http://www.bimbi.pl/viewtopic.php?f=51&t=762&start=0 jest ankieta: Czy dzieciom powinno się dawać klapsy? i ponad połowa osób jest za klapsami. :)

Ja uważam, że czasami dziecku należy się klaps, nie bicie, ale klaps, np. w takich sytuacjach, jak opisana w tym artykule.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 30 kwi 2013, o 13:54
przez Maria T-K
Dziękuję za poparcie. Jestem przeciw biciu dzieci. Zdecydowanie. Ale klaps wymierzony rzadko (bo gdy często to spowszednieje i nie działa) i nie wtedy, gdy dorosły chce się wyładować bo jest zły, spięty, sfrustrowany, albo bezradny - jest dobrą, skuteczną karą, która ma powstrzymać dziecko przed zrobieniem czegoś niedobrego. Uważam także, że dziecko powinno wiedzieć za co może tego klapsa otrzymać, decydując się mimo wszystko na zakazaną czynność, samo dokonuje wyboru.

Są takie sytuacje w życiu, kiedy kolejne tłumaczenie puszczane jest mimo uszu, albo zwyczajnie nie skutkuje. Bywa, że na tłumaczenie nie ma czasu. Sporadyczny klaps sprawia, że dziecko jest zszokowane, a epizod na długo zostaje mu w pamięci. Jak wnuczkowi, który od tamtego spaceru nigdy już nie próbował samodzielnie pokonać jezdni.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 3 cze 2013, o 23:50
przez anetka
Bardzo fajny artykuł. Klapsy (nie za mocne), moim zdaniem są jak najbardziej ok i to tylko w wyjątkowych sytuacjach. A ta, opisana w artykule, moim zdaniem była wyjątkowa. Popieram.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 26 cze 2013, o 11:08
przez monisiaaa
Również podobał mi się ten artykuł. I wiadomo jak była reakcja ludzi ale przyznam też że przynajmniej ludzie zareagowali
Nie każdy pewnie świadomy całej sytuacji ale zareagowali czas em jest tak a nawet często dzieci są bite w domu i jeszcze tak publicznie np. na placu zabaw I wtedy reakcji nie ma a dziecko cierpi
Też się zdarzyło dałam klapsa a potem tłumaczyłam za co .

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 26 cze 2013, o 11:37
przez rozalka_k
Cieszę się bardzo, że ,,bezstresowe" wychowanie nie rozgościło się na dobre. cieszy mnie również to, że w opisanej sytuacji ludzie jakoś zareagowali. Chociaż coraz większą mam obawę oglądając telewizję i czytając gazety , że za niedługo rodzice będą dostawać kary za to, że krzykną na dziecko. Wiadomo bicie dzieci jest złe, ale należy rozróżnić bicie od klapsa.
Zarówno ja, jak i mój mąż wyrastaliśmy w rodzinach gdzie dzieci słuchały się rodziców. Słowo mojego taty było ,,święte" chociaż jak to dziecko nieraz je złamałam. Lanie dostałam 3 razy: raz właśnie za to, że z koleżanką urządziłyśmy sobie wyścigi przez ulicę - która przebiegnie przed nadjeżdżającym samochodem, drugi raz za to, że poszłam na basen nie mówiąc rodzicom gdzie jestem i pół dnia mnie szukali. Trzeci raz w sumie już nawet nie pamiętam za co.

Czy wyrosłam przez to na złego człowieka? Nie wydaje mi się, ale za to czułam ,,respekt" - bardziej uważałam czy mogę coś zrobić i nie stałam się dzieckiem, które mogło wejść moim rodzicom na głowę w ramach ,,bezstresowego" wychowania.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 26 cze 2013, o 13:29
przez Maria T-K
Dziękuję, Drogie moje. Bardzo dla mnie ważne jest to, że rozumiecie moje intencje. Różne młode mamy spotykam na swej drodze i zawsze cieszą mnie te wyważone i kochające mądrze.
Pozdrawiam serdecznie
M.K.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 26 cze 2013, o 22:19
przez Lasoteczka
Och, skąd ja znam tą radość po samodzielnym przebiegnięciu ulicy... :roll:
Po pierwszym razie zareagowałam podobnie jak Pani, podziałało na mniej więcej pół roku. Franek próbował dalej przebiegać przez drogę (sprawy nie ułatwia fakt, że naprzeciwko nas mieszka jego kuzyn). Tyle, że teraz się przynajmniej rozgląda i jeśli coś jedzie, nawet daleko, to nie przejdzie :) Choć nie powiem, parę razy, jak tak przebiegł w momencie, kiedy ja sama nie widziałam drogi i tego, czy coś jedzie, szłam za nim i przyprowadzałam do domu.
Ale moja konsekwencja mało daje, teściowie go chwalą, że udało mu się przejść samodzielnie :| , a jeśli ja krzyczę, to oni go ode mnie odciągają i pocieszają- są jak ten tłumek, który Panią oskarżał i straszył kuratorem...

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 27 cze 2013, o 17:23
przez Maria T-K
Współczuję tego braku porozumienia z dziadkami. Przecież z pewnością kochają wnuka. I co? Chwalą za coś co może zagrażać jego zdrowiu lub życiu? Naprawdę współczuję...

M.K.

Re: O przemocy w mojej rodzinie

PostNapisane: 27 cze 2013, o 23:16
przez Lasoteczka
Ja mam wrażenie, że oni czasem są po prostu bardziej bezmyślni od niego... I zachowują się tak, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że czterolatek wołany na drugą stronę drogi przez kolegę (czy kuzyna, jak u nas) niekoniecznie będzie pamiętał o tym, żeby się rozejrzeć... Bo dla niego ważniejsze jest wtedy to, żeby dostać się do niego jak najszybciej.
Ale im się nie przetłumaczy, niestety... Wiedzą swoje i już :|