Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
Okres gimnazjum jest trudny nie tylko dla rodziców, ale i dla dzieci. Nowe miejsce, często nowi koledzy, koleżanki, nauczyciele. Do tego dochodzi wiek dojrzewania. Wszystko to wpływa na zachowanie ucznia gimnazjum. Często zaczyna się buntować, a rodzice nie zawsze wiedzą jak sobie z tym poradzić.
Zapraszamy do zapoznania się z poradami naszych użytkowniczek, które na forum odpowiedziały na pytanie: Jak sobie radzić ze zbuntowanym gimnazjalistą?
Jeśli znasz jeszcze inne metody radzenia sobie ze zbuntowanym gimnazjalistą, podziel się nimi na naszym forum.
et1978 (mama 15-letniego Mateusza)
Zbuntowany gimnazjalista to jednak dziecko, które jakby nie było znamy i wiemy jak do niego trafić. Jednemu wystarczy kara w postaci zabrania komórki, czy modemu od internetu, drugiemu zaś tłumaczenie. Ja preferuję tłumaczenie, nie na zasadzie nakazów i zakazów, tylko dawania przykładów, jak głupie postępowanie innych rówieśników spowodowało katastrofę, lub też negatywne skutki np.: przedwczesny seks zakończony niechcianą ciążą i koniecznością podjęcia odpowiedzialności za nowe życie..., porzucenie szkoły i stanie młodych chłopaków z piwem pod sklepem, bez perspektyw i pracy... Zbuntowany małolat zrozumie tylko co sam doświadczy, lub jak naocznie zobaczy jak pewne działania poskutkowały u innych... tłumaczenie na zasadzie "nie rób bo to się skończy źle..." do mózgu w tym wieku nie trafia...
nastka-81 (mama 11-miesięcznej Aurelii)
Ja co prawda nie mam dziecka w tym wieku ale wypowiem sie jako osoba, która parę lat pracowała z tzw. trudną młodzieżom bo nie dość, że z gimnazjalistami to dodatkowo z dużymi problemami i niejednokrotnie z posiadajacymi kuratora i sprawy sadowe. Jak poradzić sobie z buntowanym gimnazjalistą...nie ma złotej recepty na to...można tłumaczyć, dawać dobre przykłady...ale pod warunkiem, że młodzież chce słuchac...oto niestety w tym wieku trudno, ale z czasem coś zostaje z tego naszego mówienia w człowieku, jak nie teraz zadziała to może za parę lat. Moim sposobem na buntowniczych gimnazjalistów było... byciem obecnym w ich życiu bez przekreslaniania ich. Starałam się ich poznac, ich poglady, to co lubia, dlaczego tak a nie inaczej się ubieraja...i nigdy nie usłyszeli ode mnie , że są źli...ale poprzez zaciekawienie, szukanie informacji o zespołach, nawet zaczęłam czytac ksiązki i słuchac muzyki takich jak dany wychowanek, żebym miała o czym z nimi rozmawiac...kiedy młody człowiek zobaczył, że jest na tyle dla mnie wazny, że interesuje sie nim, jego zyciem otwierał sie, obdarzał zaufaniem. czesto spotykałam się najpierw z kpniami typu, no bo ten (padało imię koszykarza) bedzie się bił z kimś, a ja na to...a co myslisz, że nie wiem, że to koszykarz i będzie mecz wtedy i wtedy...i nagle szok. Albo puszczają mi hip-hop a ja wymieniam piosenki danego zespołu. Poznanie świata młodego człowieka to podstawa do ich zrozumienia i czuwania nad tym by nie zrobił cos głupiego a jesli juz zrobił to zeby nie było gorzej i powolna pomoc w prostowaniu życia. Jednym ze sposób było zachęcanie ich do aktywnosci pozytywnych np. pomoc innych, mówiłam, że potrzebuje pomocy z młodszymi dziecmi, zeby odrobić lekcje itd. Dawałam im jakies zadanie do wykonania i mówiłam, że im ufam..że wierze, że sa w stanie to zrobić. Pewna dziewczyna powiedziała do mnie kiedy zrobiłam ją odpowiedzialną za kontakt grupy z innymi: Pani wie co robie? przecież ja miałam sprawe o pobicie, prawie nie zabiłam kolegi". A ja spokojnie, wiedziałam...czuwałam...kiedy kończyłam prace przyszła i podziekowała za zaufanie i popłakała sie, bo nikt do tej pory nie dał jej szansy...kazdy widział tylko mase kolczyków, kolorowe włosy itd. Trzeba pod tym buntem zobaczyc prawdziwego człowieka...jego pragnienia, potrzeby, problemy, usłyszec jego wołanie...o co? każdy woła o jedno miłość, uwagę, wolność(?) pewnie też, ale taką by zawsze mieć przy sobie kogoś (mame lub tatę, lub innych) kto wesprze...zaakceptuje i po prostu będzie. To tak w skrócie, bo to temat rzeka...na koniec...nauczmy się słuchać nastolatków nie tylko uszami, ale tym jak wygladają, czego słuchają, co ogladaja, w co graja itd. i nie uciekajmy przerazeni tylko trwajmy pomimo, że to trudne. To pierwszy krok.
monaliza (mama 10-letniej Zuzanny)
Moja córka nie jest jeszcze w gimnazjum ale to już dziś pracujemy nad tym aby za kilka lat było nam łatwiej. 1.Wspólne zabawy,wycieczki,spacery -to zawsze zbliża. 2.Czas dla dziecka -staram sie poświęcać swoim dzieciom równo czasu,każde jest w innym wieku ma inne problemy staram sie wysłuchać,pomóc,doradzić. 3.Zaufanie -uczę córkę że cokolwiek sie stanie od tego są rodzice aby pomóc. 4.Odpowiedzialność -każdy ma swoje obowiązki które powinien wykonać i za które jest odpowiedzialny 5.Kontakty z rówieśnikami - rozmawiam o wydarzeniach w szkole,o zachowaniu dzieci, wyciągamy wnioski Rozmawiamy o presji otoczenia. Ostatnio przerobiliśmy problem alkoholu wśród młodzieży. Do gimnazjum zostało nam jeszcze parę lat Mam nadzieję jednak że praca z dzieckiem którą stosujemy już nie od dziś pozwoli nam na łatwiejsze przejście tego trudnego dla każdego ucznia okresu.
mskm13 (mama chłopca w wieku gimnazjalnym)
Jak radzić sobie z gimnazjalistą? Wg mnie wszystko zależy głównie od wychowania, od tego do jakiego środowiska dziecko trafi, osobiście jestem mamą 2 synów - starszy już jest w liceum, młodszy zaczął chodzić do gimnazjum. Wiadomo, że od problemów się nie ucieknie, nas też nie omijały. Nowa szkoła, chęć dostosowania się do grupy - nie zawsze na dobre wychodzi, szczególnie, gdy są tego przykre konsekwencje ... Starszy tak właśnie postąpił, żeby go zaakceptowali postanowił "zadać" się z tymi, co dręczą innych, by sam nie stać się ofiarą. Skończyło się wieloma rozmowami, ale efekt był dopiero wtedy, gdy spotkała go największa kara - obniżenie zachowania, a to dla piątkowego ucznia jest nie do przyjęcia i mimo, że potem się starał, to 1 klasa została bez świadectwa z paskiem, no ale na szczęście mam - tak mi się zdaje - mądrego syna i dzięki temu doświadczeniu wyciągnął wnioski i się na szczęście już teraz bez przykrych wydarzeń obywa. Młodszy - miał ten sam problem, tzn był jakby z tej drugiej strony - jako pokrzywdzony, prześladowany, do tego dochodzą też ciągłe sprzeczki o to, że za długo siedzi przy komputerze, choć oceny ma dobre, no ale z postawą kłopoty, powinien więcej ćwiczyć, ale ciągle słyszę po co, na co, dlaczego ja, dotyczy tez się to sprzątania, w domu pomagania, mimo, że od małego byli przyzwyczajani do sprzątania swojego pokoju, do spania o określonej godzinie, to wiadomo, że na przekór rodzicom, część tych nawyków niestety ginie i jest uważana jako zło. Ogólnie rodzicom proponuję dużo rozmawiać z dziećmi, przyzwyczajać je do obowiązków od małego, a bunt będzie, ale w mniejszym stopniu i wszyscy musimy to przetrwać, należy po prostu poświęcać dzieciom czas tyle ile się da - wspólne zainteresowania, wycieczki - to naprawdę zaowocuje.
annette282 (ciocia 15 letniej Kaliny i 12 letniego Marcina)
Wiek nastu lat- to czas buntu, poszukiwania własnych ideałów, wartości, miejsca na świecie. Gdy młody człowiek wchodzi w ten niełatwy dla niego czas- trzeba starać się go zrozumieć, starać się do niego zbliżyć, zaprzyjaźnić, zrozumieć, bo przecież- my także kiedyś byliśmy takimi "buntownikami", którzy chcą zmieniać świat... Na pewno nie możemy takiego gimnazjalisty karcić za wszystko, co zrobi lub co też zamierza zrobić- bo to jest krok do tego, by stracić zaufanie i autorytet, jaki jeszcze u niego posiadamy. Najważniejsza zawsze tutaj pozostaje rozmowa, dialog obu stron. I tu też nie możemy narzucać wszystkiego, co uważamy za słuszne, ale nakierowywać, mówić jakbyśmy my to zrobili, jaka jest nasza opinia na dany temat- nastolatek i tak zrobi jak uważa, ale zapewne będzie mieć na uwadze, to co akurat od nas usłyszał. Karanie za złe zachowanie- tak, ale w umiarze. Rozmaite zakazy można stosować, ale z opamiętaniem i w rozsądnej formie- np. zakaz oglądania tv, komputera lub też wychodzenia z domu przez dany czas, wstrzymanie kieszonkowego. Karanie musi też być motywacją dla naszego podopiecznego, i musi być podjęte na spokojnie, bez emocji- żeby wyjaśnić złe zachowanie gimnazjaliście i podać nasze oczekiwania wobec niego. Dobrze jest, kiedy nasz nastolatek/ nastolatka mają swoje hobby, zainteresowania- można wówczas obudzić w nich chęć jeszcze większego zmierzania w kierunku doskonalenia swoich ulubionych zajęć, umiejętności- wówczas młody człowiek będzie mieć taką odskocznię, będzie mógł/ mogła robić to, co lubi i jednocześnie gasić negatywne emocje, wyżyć się na czymś- ale w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Warto, byśmy pamiętali, że też przechodziliśmy ten okres, kiedy wszystko się nam wokół nie podobało, kiedy chcieliśmy zawojować świat... I że też nie jesteśmy chodzącymi ideałami, ale ludźmi i też popełniamy błędy, ale jesteśmy nieco bogatsi w doświadczenie życiowe i dobrze, jeśli w niektórych chociaż kwestiach nastolatek spyta nas o zdanie, pozwoli dać się poprowadzić przez zawiłości i zakręty życia. Dobrze jest, jeśli nasza latorośl dorastająca potrafi nas słuchać- więc warto jest już od najmłodszych lat budować tą więź z dzieckiem i utrzymywać ją, by zawsze dialog i szczera rozmowa były łącznikiem i priorytetem.
Moje dzieci są jeszcze małe- Franciszek ma 4 lata, zaś Milena Anna 2 latka, ale nad relacjami trzeba naprawdę pracować, od początku ją budować, by łatwiej naszym dzieciom było iść przez świat... Ale jestem też ciocią 15 letniej Kaliny i 12 letniego Marcina- i przez obserwacje- przekonuję się, że warto poświęcać czas dla swoich dzieci, bo to naprawdę procentuje i spokój i harmonię w relacjach buduje...
zdzisia (mama 11-letniego Kuby)
Mój Kuba ma 11 lat i niedługo pójdzie do gimnazjum. Już teraz niestety widzę w nim zaczątki tego "głupiego wieku", o którym mówią wszyscy rodzice, mający dzieci w wieku gimnazjalnym.
Jak sobie radzić ze zbuntowanym gimnazjalistą? Przede wszystkim słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać. Poświęcać mu jak najwięcej czasu. Wiem, że rodzice dzisiaj często nie mają czasu na długie rozmowy z dziećmi, ale trzeba ten czas znaleźć. Dzieci powinny być ważniejsze od oglądania telewizji czy spotykania się ze znajomymi, dlatego jeśli dziecko potrzebuje czasu, trzeba ten czas dla niego znaleźć.
Dzięki temu, że dziecko będzie widziało, że poświęcamy mu czas, będzie się chętniej przed nami otwierało, a to z kolei doprowadzi do tego, że nie będzie ukrywało przed nami, że ma jakiś problem. Dzisiaj gimnazjaliści borykają się z wieloma problemami w czasie dojrzewania i naprawdę potrzebują pomocy od nas dorosłych. Jeśli sprawimy, że dziecko będzie chętnie z nami rozmawiało, opowiadało nam o tym co się dzieje w szkole, zwierzało nam się, wtedy jest ogromne prawdopodobieństwo, że nie będzie się buntowało. :) A jak już zacznie się buntować, to walczyć o rozmowę z dzieckiem. Jeśli dziecko nie chce rozmawiać, walczyć dalej. Stworzyć atmosferę idealną dla rozmowy. Może to być rozmowa przy pizzy (przecież wszystkie nastolatki lubią pizzę), może to być rozmowa przy jego/jej ulubionej muzyce. Musi to być atmosfera, w której dziecko będzie się dobrze czuło.
Dizzy (ciocia 9-letniej Gabrysi)
Myślę, że najważniejszym elementem radzenia sobie ze zbuntowanym gimnazjalistą jest wysłuchiwanie go. Nie ma sensu kłócić się czy też krzyczeć, takie sytuacje mogą jedynie pogorszyć relacje między rodzicem a dzieckiem. Dopiero, gdy nasz zbuntowany nastolatek "wyłoży karty na stół" powinniśmy starać się dotrzeć do niego, ale pod żadnym pozorem nie krytykować nadmiernie. Błędy i głupie rzeczy robimy wszyscy, naprawiać je - to jest sztuka! Powinniśmy starać się pomagać rozwiązywać buntownikowi problemy, ale nie robić wszystkiego za niego - nastolatek powinien już uczyć się samodzielności. Ponadto, ze swojego doświadczenia wiem (jeszcze kilka lat temu byłam taką buntowniczką), że system kar i nagród (w tym szlabanów) niespecjalnie działa. Dlatego uważam, że budowanie więzi między rodzicem a dzieckiem jest najważniejsze, bo łagodzi buntowniczy wiek na swój sposób. Warto spędzać więcej czasu z takim zbuntowanym gimnazjalistą, wybierać na wspólne wycieczki, znać jego zainteresowania i nie powstrzymywać go od rozwijania pasji (o ile nie są zbyt niebezpieczne, oczywiście). I przede wszystkim wspierać go, podnosić na duchu i cieszyć z każdego, nawet najmniejszego sukcesu. W ten sposób zdobędziemy jego zaufanie i nie będzie się z niczym wobec nas krył. Oczywiście, o ile nie będziemy wciskać nosa w jego prywatne sprawy - na tym punkcie są nad wyraz drażliwi. ;)
gwiazdka2233 (ciocia 12-letniego Darka)
Jak sobie radzić ze zbuntowanym gimnazjalistą? Pamiętaj, o kilku podstawowych zasadach:
1) wspólnie spędzaj z dzieckiem czas (spacery, zabawa, wspólne przygotowywanie posiłków itd) 2) dużo rozmawiaj z dzieckiem (pamiętaj by nie tylko go pouczać i strofować, ale rozmawiać także o codziennych, przyjemnych sprawach, pytaj dziecko jak spędziło dzień, jak się czuje, co dziś robiło? itd) 3) szanuj prywatność dziecka (dziecko musi mieć swoje sekrety, tak jak każdy dorosły, uszanuj to i staraj się być wyrozumiały) 4) stawiaj granice i bądź konsekwentny (daj dziecku swobodę, ale ustanawiaj granice tak jak np. godziny powrotów do domu) 5) staraj się poznać i zaprzyjaźnić ze znajomymi dziecka (to da ci pewną kontrolę, jak i utwierdzi dziecko w przekonaniu, że akceptujesz je i jego towarzystwo).