37 tydzień zleciał nie wiadomo kiedy. Im bliżej terminu porodu tym czas leci coraz szybciej.
Ja nadal przeziębiona, walczę z katarem, ale z dnia na dzień jest poprawa. Jednak wszystko w tym tygodniu przychodziło mi dość ciężko...
Po 2óch dniach siedzenia, a raczej leżenia w domu musiałam wczoraj wyruszyć do szkoły rodzenia. Zapisałam nas z mężem na zajęcia z porodu rodzinnego. Chciałam, żeby mąż poszedł posłuchał jak to wygląda, czego się spodziewać, bo do tej pory nie chciał ze mną być na porodówce.
Zajęcia w miarę ciekawe, położna wszystko dokładnie poopowiadała, co trzeba zabrać do szpitala, jaka jest procedura już w szpitalu, jak jeszcze w domu przygotować się do porodu, pokazała ćwiczenia, które kobieta może wykonywać na sali porodowej i jak partnerzy mogą pomagać.
Widziałam, że momentami mąż miał nietęgą minę. Szczególnie wszystkich panów zaciekawił temat lewatywy i to, że niby mogliby pomóc w domu ją zrobić. Podobnie było z depilacją krocza. Widać, nie tylko mój mąż uważał do tej p...
[ dalej ]