BIMBI.pl


http://www.bimbi.pl/blog/Azja/dziwactwo_kulinarne_b-69_sid-72035a4265c645f7692c781983197b07.html

Autor:  Azja [ 24 kwi 2014, o 21:10 ]
Temat:  Dziwactwo kulinarne

Kiedy przychodzi moment rozszerzania diety malucha niektóre mamy są przestraszone - jak to będzie, inne spokojne - jakoś to będzie. Ja byłam zdecydowanie podniecona tym faktem. Od dawna zgłębiałam wiedzę na ten temat. Zaprowadziłam sobie zeszyt z podziałem na miesiące oraz zapisywałam ciekawe przepisy. Jeszcze będąc w ciąży - latem, jesienią robiłam przetwory bez cukru - musy owocowe, kompoty, owoce w całości. Wszystko po to, by dać dziecku to co najlepsze. Czy nie można dać gotowców, w słoiku? Mógłby ktoś zapytać. Przecież są przygotowane odpowiednio do wieku dziecka, mają odpowiedni skład jakościowy i ilościowy. Odpowiem - pewnie można... Zdarza się, że czasem i ja podam taki gotowiec, kiedy nie mam możliwości ugotować sama. Jednak jest to bardzo sporadycznie. Nie mam do końca zaufania do koncernów produkujących jedzenie dla dzieci. Gotuję sama, wiem co daję dziecku, w jakiej ilości, czym doprawiam, co mu smakuje bardziej, a co mniej... Dzisiaj kiedy moje dziecko ma już skończony rok je praktycznie to samo co ja. To zasługa BLW, czyli metody Bobas Lubi Wybór. Nie w pełni stosowaliśmy tę metodę, bo i nie do końca jej założenia mi odpowiadają. Jednak elementy, które wprowadziłam powodują, że siadamy we trójkę przy stole i jemy. Córka częściowo je rączkami, częściowo łyżeczką, ale jej nie muszę karmić. A my w tym czasie jemy spokojnie swoje porcje. Co jemy? Kasze, sporo warzyw, zapiekanki, placki, itd. Czego nie jemy? Najważniejsze - nie jemy mięsa. Nie jemy też białego cukru, unikamy białej mąki, produktów wysoko przetworzonych, sztucznych słodzików. Czytam etykiety, składy produktów. Oczywiście, czasem kiedy przyjdzie smak pojawia się coś mniej zdrowego, jakieś grzeszki ;) Nie jesteśmy fanatykami, tylko zwykłymi ludźmi ;)
Czego jeszcze u nas w kuchni nie ma? I to najbardziej dziwi innych rodziców? Gotowych kaszek dla niemowląt, za wyjątkiem kleiku ryżowego. Wybrałam ten, w którego składzie jest tylko kleik, bo uwierzcie nawet do niego producenci dosypują cukru. W takiej gotowej kaszce cukier w składzie znajduje się na drugim miejscu. Co to oznacza? W skrócie - że jest go bardzo dużo. Na kolejnych pozycjach maltodekstryna, fruktoza, glukoza, itp. Czyli znów cukry. Rekordzista, którego widziałam miał aż 6 rodzajów cukru w składzie.
Co więc zjada na śniadanko moje dziecko? Zwykłą kaszę jaglaną. Początkowo była to kasza instant dla niemowląt (naturalna, bezsmakowa), a potem już normalna. Do kaszy dodaję musy owocowe, lub suszone owoce, a także mielone siemię lniane, które jest bardzo wartościowym źródłem kwasów tłuszczowych. Przygotowanie zabiera mi 15 minut. Dużo? Biorąc pod uwagę, że przygotowanie gotowca zabiera kilka sekund - dużo. Biorąc pod uwagę jakość mojego śniadania, ilość witamin, składników odżywczych - niedużo. Z resztą sama zjadam podobną jaglankę, wzbogaconą orzechami i pestkami.
Na stole w naszym domu sporadycznie pojawia się białe pieczywo, ponieważ zwykle wypiekamy swój razowy chleb na zakwasie, który dajemy też córce.
Na koniec napoje... Magda pije wodę i w zasadzie tylko wodę (nie licząc cyca). Soki jeśli pije to tylko domowe, bez cukru, w okresie słabszej odporności, np. aroniowy, winogronowy, malinowy. Woda gasi pragnienie, nie dostarcza nie potrzebnych kalorii, a owoc wolę jej dać do rączki by zjadła go samodzielnie. To również dziwi moje koleżanki, które faszerują swoje dzieci pustymi kaloriami z soku. Pamiętajmy, że nawet jeśli w składzie nie ma cukru, był on najpewniej dodany do koncentratu z którego jest zrobiony sok, więc to że producent szczyci się, że cukru nie dodał kompletnie nic nie znaczy. Nabieramy się na ten chwyt reklamowy. Herbatki? Jedyna, którą posiadam dla Madzi to dzika róża, w okresie przeziębień i zwiększonego zapotrzebowania na witaminę C. Jest to herbatka z suszu owocowego, żadne granulki, czy gotowce. Z resztą sami pijamy tylko herbaty naturalne, w których składzie nie ma "aromatów" - trudniej je kupić, nie są tak smaczne, ale zdrowe.
I takie to nasze "dziwactwa" kulinarne...



Komentarzy

Autor:  kasik324 [ 24 kwi 2014, o 21:49 ]

Azja, naprawdę podziwiam i jestem pełna szacunku dla Waszych "dziwactw", w dzisiejszych czasch, gdzie pełno kulinarnych pokus, nie łatwo jest prowadzić taki styl życia. Sama jestem mamą dwójki dzieci i przyznaje bez bicia, że ide na łatwizne...Franek ma dopiero 3mc, jest tylko na cycu i dopiero przede mną wprowadzanie inych smaków. Mam nadzieje, że "dojrzeje" do nie podawania obiadków w słoiczku...
Z przyjemnością będę czytała Twój blog, człowiek uczy się całe życie, więc może i ja się nauczę jak nie być taką wygodną...

Autor:  nastka-81 [ 24 kwi 2014, o 21:55 ]

oj jak ja chciałabym takie dziwactwa "uprawiać" a raczej "gotować". Super i tak jak Kasik podziwam.

Autor:  MagdaF [ 25 kwi 2014, o 08:49 ]

I my jesteśmy chyba troszkę "inni" jak większość rodziców...Lena choć ma prawie rok nigdy nie jadła jeszcze słoiczkowego jedzenia, nawet jeśli gdzieś się wybieramy to organizujemy jej jedzenie, nie korzystamy z gotowych posiłków. Codziennie gotuję jej dwudaniowy obiad, doprawiany świeżymi ziołami, bez soli. Śniadania i kolacje też jej przygotowuję. Desery u nas są zazwyczaj owocowe - owoc do rączki, musy z dodatkami. Lenka u nas też nie pije granulowanych herbatek dla niemowląt. Podstawą jest woda, herbata z owocu dzikiej róży, domowe, świeżo-wyciskane soki owocowe, czy domowe kompoty - wszystko bez cukru. Lena podobnie jak Madzia również sama ładnie je, a kiedy ona pałaszuje i my z mężem spokojnie możemy zjeść obiad :)

Autor:  Azja [ 25 kwi 2014, o 11:21 ]

Dzięki za miłe przyjęcie :)

MagdaF i ja jesteśmy żywymi dowodami, że można "inaczej" ;) I w sumie przy dobrej organizacji to wszystko nie zabiera, aż tyle czasu jakby się mogło wydawać. Zawsze, gdy mogę pakuję swoje jedzenie, przekąski. O! Nie napisałam o przekąskach... Madzia nie dostaje ich raczej. Nie, nie piekę specjalnych ciastek dla dziecka, itp. Jedyną przegryzką są wafle ryżowe, chrupki kuku z ograniczeniem i owoce. Po prostu nie uczę jej podjadania. Myślę, że to najlepsza droga.

Autor:  MagdaF [ 25 kwi 2014, o 13:10 ]

I u nas przekąski dla Leny ograniczają się do owoców, ryżowych wafelków i chrupek kuku, choć chrupki bardzo sporadycznie. Staram się by Lena jadła w miarę możliwości o regularnych porach i nie podjadała między posiłkami :)

Autor:  Azja [ 25 kwi 2014, o 14:30 ]

Czyli tak jak u nas :)

Autor:  MANNDARYNKA [ 27 kwi 2014, o 10:22 ]

Bardzo fajny temat rzuciłaś :-) z chęcią czytam Twój blog i rady.
Niestety trzeba bardzo uważać na sklepową żywność i to co kupujemy dla naszych pociech. Również staram się unikać cukrów, bo wiem, że wszędzie ich pełno, kupuje Frankowi kaszki przeważnie jaglane i owsiane, które nie zawierają cukrów. Takie zwykłe kaszki mleczno - ryżowe też ma, ale staram się je podawać raz dziennie. Co do zupek itp, u nas metoda BLW nie sprawdziła się. Franek albo gniecie ręką wszystkie kolorowe warzywka, które mu podaje, albo bierze takie gryzy, że od razu się dławi, niestety wieloma rzezami się dławi, zwykłego chleba też mu nie dam, bo ugryzie taki kawał, że zwyczajnie sobie z nim nie radzi a wiadomo, że to się jeszcze poskleja w buzi. Ostatnio wyciągałam mu, że tak powiem z gardziołka, bo ugryzł kawał skóry....boje się i daje mu flipsy i biszkopty. Na wszystko przyjdzie czas. Zupki mu jeszcze miele w blenderze, ponieważ takie chce jeść - grudkowych zupek czy np mielonego nie chce zjeść, no cóż, poczekamy jeszcze. Dobrze, ze w ogóle chce mi jeść zupki, bo był z nimi duży problem. Co do napojów, podaje mu tylko i wyłącznie przegotowaną wodę i uważam tak jak Ty, że to najlepszy napój.

Autor:  Azja [ 27 kwi 2014, o 22:05 ]

Mandarynko, Madzia też nie od początku chciała jeść sama. Do tego potrzsba czasu. Poczatkowo własnie dziecko się bawi jedzeniem i już jest to dobry znak. Po jakimś czasie udaje się trafić do buzi, odpowieni kawałek to też kolejny stopień wtajemniczenia ;) Skoro Franek wkłada jedzenie do buzi znaczy, że jest go ciekawy, a krztuszenie jest dobrym objawem, nie ma w nim nic złego :) Powodzenia :)

Autor:  MagdaF [ 30 kwi 2014, o 21:06 ]

U nas Lenka też się z początku krztusiła, kiedy samodzielnie pałaszowała jedzenie, ale raz dwa nauczyła się by nie wkładać od razu całego jedzenia do buzi, ale gryźć po kawałku, porządnie pogryzać w buzi i problem minął. Ale pozwalaliśmy jej mimo krztuszenia się by dalej poznawała nowe smaki nie tylko próbując podawanej przez nas łyżeczką potrawy, ale by sama mogła dotknąć, obadać co ma w rączce, sama włożyć do buzi...Dzisiaj chętnie sama je co też jest wygodne dla nas, nie krztusi się też praktycznie wcale.

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]

Powered by phpBB © 2002, 2006 phpBB Group
www.phpbb.com

Blogs powered by User Blog Mod © EXreaction
www.lithiumstudios.org